29 listopada 2011

Jak widać, mamy nowy, jesienny wygląd bloga :3
Rychło w czas, bo wielkimi krokami nadchodzi już zima, ale lepiej późno niż wcale ;>

U psic wszystko w porządku.
Umcia jak zwykle jest cudownym, błyskawicznie uczącym się i chętnym do pracy, miniaturowym cavisiątkiem. Flawi zaś to nadal tępak i śpioch, na dodatek wchodzący w okres buntu i regularnie ignorujący moje wołanie na spacerach. Ale pracujemy, pracujemy, wciąż pracujemy. Powolutku, kroczek po kroczku, bo jak wiadomo - co nagle to po diable.
Pierwsze efekty już są - po paru nagłych zmianach kierunków i trzykrotnym ukryciu się w krzakach Flawka zaczęła pilnować się "stada". Dzięki dosyć częstemu wołaniu, nagradzaniu i dalszemu kontynuowaniu spaceru zaczęło jej świtać w łepetynie, że jak przyjdzie to wcale nie zostanie od razu zapięta na smycz. Aport opanowany - teraz ćwiczymy błyskawiczne przynoszenie.
Umcia nauczyła się vaultów od moich ud, przynoszenia chusteczki na komendę "a psik!" a potem wyrzucania jej do kosza oraz wstępnie wskakiwania na moje stopy.

A w niedzielę NARESZCIE do Chorzowa, do Marty i Psikuta. Ostatnio tak się pechowo złożyło, że zawsze wypadało mi coś ważniejszego. Teraz mam nadzieję tylko, że pogoda dopisze ;>















5 komentarzy:

  1. naprawdę ona już taka wielka jest ! :D
    oo wypad ? no to pełno zdjęć będzie !! ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja muszę zdradzić że u nas aport dobry robiliśmy jakieś 2 msc, a to dosyć dużo, na początku był koszmar XD
    Fajną macie piłeczkę w ogóle :)
    Lepszy zapłon późny niż w ogóle XD Chodzi o szablon :D Muszę wsiąść z Ciebie przykład i stworzyć coś do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sądzisz że dla Umy to jeszcze dużo za wcześnie na vaulty?
    Ja z Lilu zaczęłam dopiero po skończeniu 18 miesięcy i wydaje mi się, że właśnie wtedy można, a może nawet jeszcze później... ale teraz robi takie zajebiste, wysokie, dalekie i mocne że tak powiem :D

    Powodzenia w szkoleniu z Flawi! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie sądzę, że jest za wcześnie :3
    Po pierwsze dlatego, że robimy je dwa-trzy razy i niezbyt często. Poza tym Uma jest bardzo leciutka i dlatego nawet jak skoczy dosyć wysoko (czego raczej nie robi, jest bardziej "naziemna" XD), to przy lądowaniu mało obciąża stawy.
    Ale i tak ograniczamy - lepiej chuchać na zimne ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczne psiaki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń